sobota, 30 maja 2009

Przed egzaminem zaglądnij… do szafy.

Zbliża się sesja, a to oznacza, że czeka nas rewia mody. Na korytarzu pojawią się ubrani w garnitury panowie i panie, które zadbały o każdy szczegół swojego stroju. W tej całej mieszance nie obędzie się jednak bez stylizacyjnych wpadek.

Studenci, którzy przesiąkli nauką, przed wyjściem na egzamin powinni spojrzeć w lustro, czy dobrze wyglądają. Przypadki, gdy uczeń przychodzi nań w spranych jeansach i t-shircie z odpadającym nadrukiem są na porządku dziennym. Wszyscy, zgodnie ze wskazówką z zajęć z tutorialu, dobrze wiedzą, że na egzamin powinno przyjść się schludnie ubranym. Niestety niektórzy mają ją za nic i dyktują wszystkim swoje zasady elegancji. Tymczasem nie trzeba wiele, by na egzaminach – szczególnie ustnych – dobrze wyglądać i zdobyć uznanie w oczach wykładowcy. Wystarczy trzymać się kilku zasad, które nie są wcale rewolucyjne.

Jak na ślubie
Schludny strój, o który się rozchodzi, to nic innego, jak ubranie, po którym widać będzie nasze poważne podejście do czekającego nas egzaminu. Jeśli wejdziemy w t-shircie, nie liczmy, że wykładowca potraktuje nas poważnie. Zdarza się też tak, że panowie popuszczą wodze fantazji i założą garnitur. Wtedy królują marynarki zapięte na wszystkie guziki (zgroza!), kamizelki, a pod spodem pastelowe koszule ozdobione szerokim krawatem w paski (z szafy taty). Niby wszystko gra, bo to najbardziej uniwersalny strój. Ale dlaczego nie pokusić się o coś bardziej oryginalnego? Przecież pod hasłem „schludny strój” nie kryje się jedynie garnitur. Zachęcam do eksperymentowania: eleganckie obuwie – niekoniecznie „lakierki”, ale casualowe buty, spodnie – nawet jeansy! Koszula – zawsze jasna, bo egzamin, to nie wieczór kawalerski i wykładowcy nie poderwiemy na seksowną czerń. W tutorialowym poradniku napisano, że miłym dodatkiem byłaby nie dusząca nikogo perfum. Powinni dopisać parę słów o zegarku i krawacie – nie powinien być on szeroki, bo obecnie najmodniejsze są „śledziki”. Cały stój musi idealnie przylegać, a dzięki temu wszyscy będą na nas spoglądać, co doda nam pewności siebie.

Liczy się styl
Lista ubrań, które nigdy nie powinny nigdy wyjść poza drzwiczki naszej szafy, to wszystko to, w czym nie czujemy się swobodnie. Bowiem tylko wtedy, gdy jest nam wygodnie, a ubiór pasuje do naszego charakteru – wyglądamy dobrze. Niestety niczym nowym nie jest mieszanie styli i nieumiejętne obchodzenie się ze strojem. Dzieje się tak nader często, bo panowie, dla wygody, wyciągają koszulę ze spodni – styl na luzaka, który robi z nas… wieśniaka. Koszmarem są też zakurzone lub obłocone buty. Wyczyszczenie ich przed wyjściem nie kosztuje wiele, a rzutuje na to, jak postrzegają nas inni. Kolejnym błędem powielanym przez wielu, na szczęście coraz rzadziej, są białe skarpetki do czarnych spodni. Tak samo mocno kontrastuje się półoficjalny strój z oficjalnym na sali w trakcie egzaminu. Dlatego powinno się odstawiać t-shirty na czas jego trwania. Niech chociaż w tym przypadku wygra elegancka marynarka, a nie koszulka polo z reklamą marki piwa na piersi. Może dzięki temu ta sesja wypadnie wreszcie lepiej, niż sobie obiecywaliśmy.

8 komentarzy:

  1. Muszę powiedzieć, że tym razem rzuciła mi się w oczy wzmianka na temat kobiet (ha!tak jest!),ujęta bardzo ciekawym stwierdzeniem ;)

    A co do męskiej elegancji...hmmm...bywa ona chwiejna niczym kobiece nastroje,ale rzecz, która odróżnia ją od kobiet jest skrajność. Przyznaję, że w żadnym inym wypadku nie jest ona tak uwidoczniona jak w wydaniu męskiej elegancji ( oczywiście nie wrzucam przysłowiowo wszystkich do jednego worka). Otóż, tak jak szpilki i klasyczna mała czarna potrafi uczynić z kobiety prawdziwą damę, potwornie elegancką, tak porządny,dobrze skrojony, w odpowiednim kolorze garnitur potrafi uczynić z mężczyzny naprawdę atrakcyjnego. Nie chodzi tylko o to, żeby zwracać na siebie uwagę kobiet, ale też o to, żeby pokazać się z jak najlepszej strony, bo przecież jak powszechnie wiadomo nie szata zdobi człowieka, ale nie zapominajmy,że nasz wygląd, może o nas dużo powiedzieć, zarówno dobrego, jak i niestety złego. Dlatego najlepszym rozwiązaniem jest nie popadać w skarjności. Zwracanie na siebie uwagi za wszelką cenę, często prowadzi do wymuszonej oryginalności, ktora w skutkach jest dramatyczna. A przecież już nieraz widzieliśmy na ulicach mężczyznę w marynarce w kratkę, w kolorze kiszonego ogórka, w spodniach w pasy koloru hmmm...(bliżej nieokreślonego) no i do tego oczywiście obowiązkowo adidaski. Panowie!!! Warto tylko spojrzeć do lustra i zapamiętać kilka złotych zasad a reszta już jest naprawdę prosta!

    Absolutnie nikt nie narzuca, że wygląd jest najważniejszy, ale jego brak to ruina i to jest już dowiedzione.

    Złotą zasadą, która sprawdza się zarówno u kobiet jak i u mężczyzn, jest po prostu trzymanie się klasyki. Garnitur w ciemnym kolorze jest zawsze elegancki,a buty oprócz tego,że odpowiednio eleganckie to przede wszytskim utrzymane w stanie zadbanym!

    Aha no i jeszcze taki mały szczegół..odrobina intrygującego zapachu też mile widziana ;)




    magda:*

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie "skrajne" przypadki widziałas przed sesją? Podziel się z innymi ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziś rozpatrujemy problem męskiego ubioru na przykładzie studentów i jednej z niewielu okazji, gdzie ten student może wyglądać jak prawdziwy facet, a nie jak koleś, któremu właśnie skończyło się piwo w lodówce i wyskoczył na pięć minut do sklepy zapominając że ma na sobie przeciętne jeansy i t-shirt. Hmmmm...W końcu egzamin dojrzałości zdany, więc czas na poważne życie i podejmowanie decyzji, również w kwestii ubioru.

    Nie jedna sesja już za mną i nie jedna jeszcze przede mną. I jak zawsze zwracam uwagę na ubiór moich kolegów i koleżanek stojących przed drzwiami profesora, a w dłoniach drży ściskany mocno indeks. Staram się zawsze wyglądać dobrze i w miarę elegancko, nie jak kolega, który właśnie uciekł z wesela, co gorsza z własnego wesela. No bo biały żabot zamiast krawata to już nie lekka, a wielka przesada. Hej. Hej. To nie koniec, ten żabot to była jedyna biała rzecz jaką miał na sobie, cała reszta kruczo czarna. I jak tu nie parsknąć śmiechem, i jak tu nie spojrzeć z politowaniem i w ostateczności nie wykrzyczeć imienia Tomka Jacykowa z nadzieją że pojawi się na wezwanie i zrobi z tym porządek. Oczywiście ja nie wymagam żeby uczelniany korytarz stał się nagle wybiegiem mody Diora, Zegny czy Walentino, ale minimum przyzwoitości i w konsekwencji szacunku do egzaminatorów musimy zachować, nie mówiąc o szacunku do samego siebie. Przede wszystkim musimy zacząć szanować samego siebie co pozwala szanować innych.

    Panowie. Mamy w szafach garnituru z matur, mnóstwo jeansów i może trochę mniej koszul. WIĘC... wykorzystajmy to i wyglądajmy na ulicach, i nie tylko, jak ludzie dbający o siebie i o to co powiedzą o nas inni. Teraz większość pomyśli sobie: „ Mam gdzieś to, co inni o mnie powiedzą”. I tu niestety błąd. Mówicie tak, ale wcale tak nie myślicie, bo wystarczy jedna tylko sytuacja w życiu, w której ktoś Wam zwróci uwagę, co do waszego ubioru, zachowania, fryzury i zostaje to na całe życie. Gwarantuje, że już nigdy nie przyjdziecie źle ubrani, będziecie zwracać uwagę na swoje zachowanie w danym towarzystwie i zadbacie o czyste, ułożone włosy. Niby jesteśmy wolni i nie musimy się poddawać różnym schematom, a jednak zależy nam podświadomie na zdaniu innych.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmmmm... obiecałam komentarz, więc obietnicy dotrzymuję... :)) Tematyka intrygująca... Pokuszę się jednak o stwierdzenie, iż z wyczuciem elegancji trzeba się urodzić. Wprawdzie można nauczyć się kilku podstawowych zasad, lecz łączenie kolorów i krojów to już wyższa sztuka.

    Pozdrawiam :))) Małgosia Furmanik

    OdpowiedzUsuń
  5. niestety ja przyłączę się do smutnego stwierdzenia Małgosi: z wyczuciem stylu trzeba sie urodzić... Jeśli pan nie wyssał owej umiejetnosci z mlekiem matki to do konca życia powinna go ubierac jego kobieta! Koniecznie! To jak wygląda dojrzały męzczyzna świadczy o Jego partnerce. Jeśli partnerka wie, że nie zakłada się rajstop do sandałów i kilka jeszcze innych rzeczy to taki uklad powinien sie udac.
    Dlatego zachecam wszystkie Panie do czytania bloga Huberta :)

    Przykro mi, że nie wierze w męskie odbicie się od dna w sprawie stylu, ale no cóż - nie wierze.

    OdpowiedzUsuń
  6. Za jasną koszulą przemawia też fakt, że ubrana pod ciemną marynarkę (a nie odwrotnie)przydaje człowiekowi warygodności jako element komunikacji niewerbalnej, co na egzaminie, szczególnie ustnym, jest atutem bezdyskusyjum.

    Hubercie, czy czujesz się 'tym, który wyznacza styl' tudzież 'naznacza jego ramy'? :) ja bym to raczej nazwała zajmowaniem się pewnym jego aspektem w odczuciu subiektywnym, tak więc nie zapraszamy wszystkich do czyania bloga, a tych, którzy taki wariant preferują.


    (za pozwoleniem: Moje serce krwawi mocniej z każdym nowym zdaniem na tym blogu. O ileż bardziej wolałam uważać Cię za sprzeczność samą w sobie, niż za typowego faceta (nie mylić z mężczyzną):P
    Przynajmniej przecinki są.
    pzdr.)

    OdpowiedzUsuń
  7. Iwona - jasna koszula pod marynarką (niekoniecznie biała) zawsze doda nam wiarygodności to prawda.

    Czy czuję się tym który wyznacza styl? Poszperaj sobie w sieci ile jest podobnych blogów, ja swój tworzę na własny sposób i nic mi do czyjegoś poglądu o stylu. To moja wersja i jeśli się nie podoba nie zmuszam do czytania.

    Każdy posiada swoje zdanie, jeśli się z nim nie zgadzasz, to napisz to, bo jestem otwarty na różne propozycje w świecie mody. Czytelnik sam oceni, czy warto czy nie warto. Twoje zdanie o "subiektywnym aspekcie" zostawię bez komentarza. Dobrze wiesz dlaczego.

    Jeśli powątpiewasz zaś w moją facetową typowość, czas chyba powątpić w Twoją kobiecość.

    Przecinki są czy ich nie ma - średnio ważne.

    OdpowiedzUsuń
  8. nie rzucaj się, jakiego kom. się po mnie spodziewałeś?:P
    Muszę tu od czasu do czasu zbalansować te cukierkowe wpisy.

    Na jakiej podstawie zamierzasz we mnie zwątpić?

    "Przecinki są czy ich nie ma - średnio ważne."-wziąwzy pod uwagę Twoje nastawienie można by też było zacząć powątpiewać w Twoje predyspozycje dziennikarskie.:P

    Myślę, że czytanie tego bloga to przejaw mojej autoagresji.
    Wybacz, nie mam się ostatnio z kim kłócić, to straszne uczucie.:)

    OdpowiedzUsuń

Tylko konstruktywne i na temat notki. Inne wątki - zgłosić problem, utworzę osobny temat.