czwartek, 22 października 2009

Siedem grzechów głównych

Widzisz ją. Chcesz jej. Wyhaczasz numer telefonu, potem – po serii smsów – ona zgadza się na spotkanie. A ty jak ostatni palant zawalasz wszystko i plujesz sobie w brodę. Wypijając kolejne piwo mówisz, że jesteś do niczego, a kobiet cię nie rozumieją. Dlaczego?

Wielu facetów często próbuje odpowiedzieć sobie na pytanie „Czego kobieta oczekuje na randce”. Oto spis siedmiu grzechów głównych, które popełnia większość facetów na spotkaniu ze swoją wybranką. Randka czasem idzie po naszej myśli i wtedy z reguły można uznać że obie strony na pewno zechcą się spotkać raz jeszcze, a bywa i tak, że zdegustowana zachowaniem swojego adoratora kobieta nie pozostawia cienia wątpliwości co do tego, że kolejnego spotkania nie będzie. To znak, że popełniliśmy grzech!

Grzech pierwszy – Spóźnialstwo
Najczęściej spotykanym. Bez cienia wątpliwości najmniej lubiany. To spóźnianie się na spotkanie. Zwłaszcza, gdy kobieta, z którą umówiliśmy się czeka na nas na zewnątrz. Niestety, najbardziej wyszukane i wiarygodne tłumaczenie nie ostudzi skołatanych nerwów kobiety, której wiatr skutecznie zniszczył fryzurę, a mróz zamroził palce u stóp.

Grzech drugi – Brak pomysłu
Brak (oryginalnego) pomysłu na randkę. Ile razy można odwiedzać to samo miejsce? Rzecz w tym, że wiele kobiet oczekuje od facetów pomysłowości. Często jest jednak tak, że mężczyzna pozwala kobiecie zadecydować, gdzie para spędzi wieczór. Oczywiście nie chodzi tu o ciągłe wymyślanie szalonych spotkań i wydawania mnóstwa pieniędzy na spełnienie filmowych marzeń swojej ukochanej, czasem wystarczy zrobić nietypowy krok, by wprawić kobietę w zachwyt.

Grzech trzeci – Brak ogłady
Świetną okazją, by okazać kobiecie szacunek, jest przepuszczenie jej w drzwiach, gdy wchodzi się do lokalu. „Panie przodem” ten zwrot występuje już chyba tylko na filmach i niestety wymiera w realnym świecie. Pamiętajmy, że kobieta lubi, gdy to facet pokazuje jej drogę, dając jej tym samym do zrozumienia, że jest ważna i powinna iść jako pierwsza. Mężczyźni bardzo często zapominają o tym, że otworzenie kobiecie drzwi wyraz kultury osobistej. Warto jednak pamiętać o jednym – to facet otwiera drzwi i pierwszy przekracza próg lokalu, potem przepuszcza kobietę. Następnie facet prowadzi ją do stolika (dobrze, gdy jest już zarezerwowany). Idealne rozwiązanie, to posadzić ją tak, by była przodem do reszty stolików – niech ma widok na to, co się dzieje w lokalu. Facet powinien zaproponować to miejsc, a sam usiąść plecami do reszty ludzi.

Grzech czwarty – Obżarstwo
Dla jednych to norma, dla drugich nie. Mowa o sytuacji, gdy kelner przynosi jedzenie – w pierwszej kolejności mężczyźnie. Ten, bez chwili zastanowienia zaczyna konsumpcje, nie czekając na danie dla swojej partnerki. Rozwiązaniem może być wypowiedzenie zdania w stylu „Zaczekam na ciebie, zaczniemy jeść razem”. Jeśli jednak skręca nas z głodu – a partnerka odpowie „Nie przeszkadza mi to” – to przyzwolenie, by zacząć jeść. W praktyce wiele kobiet zachęci faceta do jedzenia. Dla niej liczy się to, że facet w ogóle zapyta.

Grzech piąty – Telefon
Spotkanie dwojga ludzim to jeden z takich momentów, w którym kobieta adorowana przez swojego mężczyznę chce czuć się wyjątkowo i pragnie mieć pewność, że czas który razem spędzają jest zarezerwowany tylko dla niej. Telefon komórkowy może nam w tym przeszkodzić. Nie tyczy się to ważnych telefonów, na które czekamy cały dzień. Warto wtedy przeprosić i na chwilę wyjść z lokalu. Niestety praktyka pokazuje, że każdy telefon jest „ważny”. Facet odbiera je od kolegów i pyta o wynik meczu, umawia się na spotkanie zaraz po randce czy też śmieje się w nieskończoność z żartów, których nikt poza nim i rozmówcą nie rozumie.

Grzech szósty – Nudna gadka-szmatka
Tam, gdzie dwoje ludzi, tam i okazja do wymiany zdań. Jednak faceci często zapominają, że kobieta, to nie kolega od piwa. Nie można zatem rozmawiać z nią o rzeczach, które są dla niej czarną magią. Ostatni mecz Barcy z Realem? Kubica znów na podium? Być może – ale co ta biedna kobieta z tego rozumie? Może wypowiedz się na temat tego czym żyją kobiety?

Grzech siódmy – Dzielimy na pół
Popełniamy go, gdy zapraszamy kogokolwiek na spotkanie i każemy temu komuś płacić za jedznie. Na randce grzech ten liczy się wręcz podwójnie. Po miłych chwilach spędzonych w towarzystwie uroczej kobiety i naszego talerza, czas na chwilę zapłatę rachunku. Zapłata za cokolwiek co było wynikiem inicjatywy faceta nie jest dowodem na grubość jego portfela, ale na to że zna pewne fundamentalne zasady.

A teraz, gdy dopijasz piwo po kolejnym nieudanym spotkaniu, podrap się po głowie i zastanów, który z tych błędów popełniłeś. Jeśli wystrzegłeś się każdego z nich – brawo. Istnieje zatem szansa, że pijesz je dla smaku ;) Smacznego!
Tekst powstał przy współpracy Pressure i Huberta.

Co ty wiesz o podrywaniu…!

To jak mężczyzna ma poderwać wymarzoną kobietę, jest od wieków tematem niekończących się męskich rozmów przy piwie. Sposoby na zyskanie w oczach płci pięknej i sukcesy to zwykle przechwałki panów, którzy w rzeczywistości rzadko mają kontakt z nimi. Są jednak tacy, którym na pewno można wierzyć na słowo – to Hank i Alfie.

Hank – bezkompromisowy lajciarzBohater jednego z najbardziej popularnych seriali – Californication – jest pisarzem, który przechodzi właśnie twórczy kryzys. A gdy już coś napisze, jakaś bliska osoba podkrada mu pomysł. Ma też nastoletnią córkę i kobietę, dla której jest w stanie zostawić wszystko. Mimo to, nie odmawia sobie przelotnych związków z kobietami. W zasadzie to nie musi wcale starać się o ich względy, bo ma unikalny sposób na kobiety. Charakter. Zniewala nim każdego z napotkanych bohaterów i to dzięki niemu serial, którego jest głównym bohaterem bije rekordy popularności na świecie. Czarna koszula, dobrej jakości jeansy, fajka i okulary. A i jeszcze jedno – wabik na kobiety – kultowe porsche z rozbitym reflektorem (apropos pamiątka po wizycie u pewnej kobiety). Do tego własne zdanie na każdy temat i cięte riposty. Taka właśnie jest nowa kreacja Davida Duchovnego. Jego recepta na kobiety? Robić a nie mówić.

Alfie – wypicowany elegancikJeśli ktoś z was oglądał już produkcję „Alfie” (remake filmu sprzed lat) wie, że bohater (w tej roli Jude Law) jest przystojniaczkiem, który przyjechał z Wysp Brytyjskich do Nowego Jorku, gdzie pracuje jako szofer – bo jak sam mówi – nie ma zamiaru być najbogatszym nieboszczykiem, dlatego z „trudem” zarobione pieniądze przeznacza na wieczorne wypady do klubów. Jego praca wymaga od niego eleganckiego stroju – świetnych koszul, wąskich krawatów i ściętych z niesamowitą dbałością o szczegóły marynarek. Do tego świeżo ścięte włosy i niezła bajera. Murowany zestaw, który zwali każdą kobietę z nóg. Jak pokazuje nam jego filmowa historia, mało która potrafi mu się oprzeć, ale w ostateczności odkrywa, że nie wokół kobiet świat się kręci. By to zrozumieć potrzebuje po drodze skrzywdzić swojego największego przyjaciela i spędzić kilka tygodni w związku z zakręcona blondynką czy też starszą od siebie kobietą. Co więc w nim takiego wyjątkowego? To pytanie zadaje w trakcie filmu pewna kobieta, by po paru scenach ulec słownym gierkom Alfiego. Zresztą, każdy kto poogląda go w akcji będzie chciał być taki jak on.

Recepta na podryw
Tego, w jaki sposób rozmawiać z kobietą, by ją zdobyć – jak twierdzą organizatorzy specjalnych kursów – można się nauczyć. Moim zdaniem jednak, facet musi mieć w sobie to „coś”. Kobiety zawsze o tym mówią, gdy podają powody związania się z Maćkiem a nie Antkiem. Jednym ze sposobów może być próba naśladowania wspomnianych Hanka i Alfiego. Oczywiście stworzenie realiów amerykańskich, w których żyją obaj filmowi bohaterowie nie będzie takie łatwe. Z praktykowanych przez nich zasad, warto do swojego katalogu wrzucić chociażby dżentalemeńskie zachowanie, własny styl ubierania czy sposób na życie. Sukcesem będzie stanie się charakternym facetem, którego pragną kobiety. Bo przecież nie oszukujmy się – zarówno Hank jak i Alfie mają na swoim koncie wiele grzechów, małych zdrad i nieszczerych komplementów. A kobiety podobno unikają takich facetów jak oni. I jedno tylko zastanawia, jak to się dzieje, że wokół obu kręcą się zawsze najatrakcyjniejsze kobiety?

Zdjęcia z smh.com.au i static.tvfanatic.com

Czas na odświeżenie szafy!

Może brzmi to niewiarygodnie, ale właśnie zaczął się kolejny rok akademicki. Jeszcze nie wszyscy otrząsnęli się po ostatniej wakacyjnej imprezie, a już nadszedł czas na udział w zajęciach uczelnianych. Co zrobić, by w te pierwsze dni dobrze wyglądać? Dobrze się ubrać.

Faceci pewnie rzadko mają problem z tym, co na siebie włożyć. Prawda jest jednak taka, że często nie wynika to z ich świetnego rozeznania w świecie mody, lecz z ignorancji. Przez to uczelniane korytarze pełne są osób ubranych w młodzieżowe stroje. Ale nie to jest największym ich problemem. Beata, studentka dziennikarstwa, zwraca uwagę na czystość: – Czyste paznokcie i buty! To się liczy dla pań. Potem dopiero patrzymy na to, co student ma na sobie. Czy to jeansy, t-shirt i marynarka? Jeśli tak – to super! – radzi. Według niej ważne jest to, by zachowali przy tym luz w stroju, ale jednocześnie nie zapomnieli o tym, że to już studia: – Nie ma mowy o porozciąganych koszulkach z wulgarnymi napisami po angielsku. To nie przystoi studentowi. To już nieco wyższy poziom nauki, dlatego wskazane są stroje bardziej eleganckie – zauważa.

Coś dla pań
Łukasz, z dziennikarstwa, proponuje, by strój był wygodny, dlatego radzi zakładać na siebie sportowe ubrania. Jego wymarzona kombinacja dla studentki? : – Wystarczą jeansy, spódniczki i bluzeczki. Chętnie widziałbym połączenia bieli i czerni, bo nierozłącznie kojarzy mi się z elegancją. Cokolwiek na siebie włożą, powinny zachować swoją kobiecość – przekonuje. Dla niego ważne jest, by tegoroczne korytarze nie były pełne polarów i bluz z kapturem wystających spod grubych, zimowych kurtek.

Ci, którzy dopiero zaczęli
A co myślą o tym „młodziaki”? Zośka, studentka pierwszego roku filologii polskiej, nie wyobraża sobie tego, by na uczelnie nadal „promować” licealne ubrania: – Myślę, że dobrze byłoby, aby studenci, którzy zaczynają swoją przygodę ze studiami, spróbowali ubrać się z nutką elegancji. Wszystkim dresom, mini spódniczkom i różowym gadżety mówię stanowcze „Nie”! – mówi i sugeruje, by nowe studentki zaopatrzyły się w wygodne eleganckie buty, żakiety i duże, pakowane torby. Jej sposób na wyróżnienie się z tłumu to gustowne dodatki – pasek czy kolczyki.

Bawmy się kolorami
Prawdę mówiąc, nie ważne co na siebie włożycie. Warto jednak pamiętać, by było to schludne i eleganckie. Wtedy prosty strój doda nam uroku. Jeśli zależy nam, by dzięki studiom rozpocząć dorosłe życie, to najlepszy moment, by pożegnać się ze stylem przeznaczonym dla młodszych kolegów. Czas przejść do konkretów: uniwersalne zestawy seansów z koszulami i marynarkami, praktyczne kurtki i swetry. Kolory? Połączenia czerni, grafitu, bieli i błękitu. By nie wyglądać za sztywno – warto dorzucić fiolet, granat, brąz, zieleń i czerwień. Jeśli przynajmniej trochę zwrócimy uwagę na kolory, będziemy zakładać ciekawsze ubrania i lepiej się czuć!